Czas rządów Edwarda
Gierka przypadający na lata 1970-1975 przez niektórych
wspominany jest miło w porównaniu z pozostałym okresem PRL. Tak
zwana "gierkowska dekada" charakteryzowała się wysokim wzrostem
gospodarczym. Kosztem wielkiego zadłużenia Polski Ludowej powstawały
ogromne zakłady przemysłowe, nowe drogi, mieszkania. Echa "boomu
gospodarczego" z tamtych lat doskonale widoczne są jeszcze dziś -
cudowne blokowiska z wielkiej płyty zapewniają mieszkania wielu
rodzinom po dziś dzień, stanowiąc przy tym urokliwy pomnik
monumentalizmu i kiczu PRL. Wiele dróg zbudowanych w tamtych
czasach dziś stanowi ostatnią deskę ratunku przed kompletnym
zakorkowaniem kraju - myślę, że każdy słyszał, lub choć raz jechał tzw.
"gierkówką", czyli trasą Warszawa - Katowice. Trasa ta jest dla
mnie szczególnie ważna, za każdym razem przejeżdzając nią (a
zdarza się to często), czuję ulgę mając do dyspozycji po dwa pasy ruchu
w każdą stronę. Nie wyobrażam sobie przeciskania się w piątkowe
popołudnie w Warszawskich korkach zwykłą, dwupasmową wylotówką,
uff!
W tym miejscu pozwolę sobie zakończyć ten krótki, aczkolwiek
może mało subiektywny opis rządów Edwarda Gierka (brak
obiektywizmu wypływa z wdzięczności za "gierkówkę"). Chciałbym
zaznaczyć, że Edward Gierek, jako człowiek wychowany na Zachodzie
chciał nieco przybliżyć socjalistyczny kraj do europejskich
standardów. W czym to się objawiało? Głównie w kwotach,
jakie przeznaczane były na cele reprezentacyjne. Przy tak ogromnych
kwotach pożyczek zagranicznych wyglądały one może mizernie, jednak
bardzo myli się ten, kto tak myśli! Przywilejem każdej władzy jest
luksus oraz dobrobyt, niestety najczęściej niezasłużony. Świat nie jest
jednak sprawiedliwy - mocni, silni i bezwzględni przywódcy
zawsze pławili się w luksusach kosztem słabszych poddanych i nic nie
wskazuje na to aby w przyszłości miał się ten porządek zmienić. Nie mam
zamiaru tutaj nikogo osądzać, ani do niczego przekonywać. Każdy
człowiek może wyrobić sobie własną opinię na każdy temat, tym
różnimy się od zwierząt. Oto fotorelacja z wycieczki do
rezydencji Edwarda Gierka:
Jedziemy drogą kompleksu deep
woods. Mijam miejscowość Spała - to iście królewski kurort.
Swoją rezydencję miał tam car Mikołaj II, prezydent RP Ignacy Mościcki,
wreszcie tytułowy Edward Gierek. Skręcamy w lewo i wjeżdżamy głębiej w
las, droga zachowana jest doskonale. Na początku poruszamy się po
drobnej kostce brukowej pamiętającej jeszcze carskie czasy. Następnie
wjeżdżamy na wąską asfaltówkę prowadzącą do Anlage Mitte. Nie
skręcamy w prawo do bunkrów. Wjeżdżamy jeszcze głębiej w
liściasty las. Po kilku kilometrach mijamy zniszczoną budkę strażniczą.
Właśnie wjechaliśmy na obszar rezydencji - to 115 hektarów lasu
ogrodzonych wysokim płotem. Pojawia się pierwszy budynek - czyżby to
była rezydencja towarzysza Gierka?
Zaglądam do zdewastowanego wnętrza,
tym bardziej
się nie zgadza... Gdzie ślady luksusów? Ten budynek bardziej
przypomina hotel, coprawda na w miarę wysokim poziomie, ale hotel! Właśnie! To musiał byc
hotel dla gości odwiedzających I Sekretarza PZPR. Niezbyt kusił mnie
plan
przeczesywania 115 hektarów, ale skoro już postanowiłem
odwiedzić to miejsce, nie mam innego wyjścia. Szukam dalej...
Nieciekawy kompleks konferencyjny przypominający baraki, garaże,
rozdzielnia elektryczna, opuszczony basen.
Nigdzie jednak śladów rezydencji. Penetrując teren uświadomiłem
sobie, jak ogromną przestrzeń stanowi 115 hektarów. W pewnym
momencie pojawiła się nutka nadziei. Oto jest jeszcze jakaś
dróżka, prawie niewidoczna, zasypana jesiennymi liśćmi,
zaryzykujemy...
Udało
się! To był dobry pomysł. Na wzniesieniu zauważamy zapierającą dech
(pomimo ogromnego zdewastowania) rezydencję. Budynek pozbawiony jest
wszelkich elementów, które można było w jakikolwiek
sposób zdemontować, lub wyłamać. Willa jednak, nawet w tak
opłakanym stanie wyraźnie pokazuje w jakich luksusach niegdyś można
było spędzać tutaj czas. To ogromny 3-skrzydłowy budynek z
ogródkiem wewnątrz.
Obecnie
można tylko spróbować wyobrazić sobie, jak kunsztowny był to
ogród. Pośrodku znajdował się brodzik z fontanną. Wokół
wiele krzewów, kilka wyrośniętych już bałkańskich sosen, oraz
jakieś "egzotyczne" drzewo. Nazwałem je tak, gdyż nigdy wcześniej nie
spotkałem się z takim gatunkiem.
To właśnie wspomniane drzewo.
Miałem szczęście, że udało się zobaczyć je zanim zgubiło liście. Za
drzewami po lewej stronie rozciągał się widok na leśną dolinkę,
znajduje się tam także pokaźnych rozmiarów staw z pomostem -
niestety tym razem zabrakło czasu, aby dotrzeć w to miejsce. Jeszcze jeden widok
na ogród i wchodzimy do środka.
Zdewastowane pokoje nie robią
wielkiego wrażenia, szkoda, że nie miałem okazji znaleźć się tutaj
przed dokonaniem tej kompletnej dewastacji. Jeszcze bardziej żałuję, że
nie mogłem obejżeć rezydencji w latach "urzędowania" towarzysza Gierka.
Podobno na ścianach wisiały obrazy Kossaka z Muzeum Narodowego...
Po Kossaku ani śladu, ale nic straconego! Ktoś w zamian Kossaka w największym salonie
powiesił plakat. Kolega stara się nakłonić towarzysza Gierka, aby ten
podarował mu cukierki. Odpowiedź - "ale wicie, rozumicie"... oklepana
śpiewka, oczywiście w wydaniu I Sekretarza KC PZPR.
Kolejne dzieło przypominające nam, do kogo należała ta pokaźna willa.
Graffiti jak najbardziej na miejscu - takiej rezydencji nie powstydziła
by się nawet największa gwiazda snobistycznego hip-hopu z USA.
Tutaj
znajdowała się sala gimnastyczna. Widać towarzysz Gierek lubił od czasu
do czasu wyładować emocje uprawiając sporty siłowe. Niestety w tej
chwili jedyny sport siłowy o jaki można pokusić się w tym miejscu, to
próba jeszcze dokładniejszego zdemolowania budynku. Po lewej
stronie znajdowała się sala kinowa.
A tutaj widzimy już kryty basen (to trzeci na terenie rezydencji, dwa
pozostałe są odkryte). Basen wyposażony był nawet w sztuczną falę,
ostatnia namiastka luksusu - dębowe panele na suficie. To graffiti,
chyba współczesne... Zastanawiające, nie mam kompletnego pojęcia
"co artysta chciał nam przez to przekazać".
Wycieczkę zakończymy na balkonie podziwiając resztki pięknego ogrodu i
sięgające aż po horyzont lasy kompleksu deep woods. Kiedyś, chyba na
MTV był program, w którym ekipa budowlana odnawiała domy. Z tym
mięli by niezły problem - remont 19 pokoi, sali kinowej, 3
basenów, ogródka z fontanną... Przywrócenie willi
do czasów świetności było by pewnie niezłym wydatkiem nawet dla
takiego komercyjnego potentata jak MTV. Niestety MTV nie odnowi tej
rezydencji, nikt jej pewnie już nie będzie odnawiał. To poniekąd
zrozumiałe. Nie jestem jednak w stanie zrozumieć kto i dlaczego
pozwolił doprowadzić taki ośrodek do kompletnej ruiny.
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL